Deprecated: preg_replace(): The /e modifier is deprecated, use preg_replace_callback instead in /www/emm8_new/www/powisle.waw.pl/forum/Sources/Load.php(183) : runtime-created function on line 3
Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...

Autor Wątek: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...  (Przeczytany 12323 razy)

Offline ja_ponka

  • Global Moderator
  • Stały Bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 65
  • Płeć: Kobieta
    • Zobacz profil


 Artykuł ks.Marka Makowskiego

 http://www.ms.ecclesia.org.pl/art2nr06_05.htm
Cytuj

JEZUS NAZAREŃSKI WYKUPIONY


Rynek Solecki? Gdzie on się znajduje? – pytają zdziwieni mieszkańcy Warszawy, kojarząc to miejsce raczej z Muzeum Archidiecezji Warszawskiej niż ze starodawnym sanktuarium Pańskim stolicy.

Dzisiejsza ulica Solec zakończona placem z wykutym w kamieniu dumnie brzmiącym napisem "Rynek Solecki" to prastary trakt łączący osadę Solec (nazwa miejscowości pochodzi od portu rzecznego, w którym rozładowywano płynącą z Wieliczki sól) z Tamką i Starą Warszawą, zaś parafia solecka jest jedną z najstarszych w stolicy, skoro jej pierwszy drewniany kościół wymieniano już w dokumencie dotyczącym sporu króla Kazimierza z Zakonem Najświętszej Maryi Panny (Krzyżakami) z 1339 roku. Niewielu jednak warszawiaków uświadamia sobie historyczną rangę tego położonego trochę na uboczu popularnych tras turystycznych zakątka miasta, tym bardziej ciekawego, że niesłychanie cenny skarb przechowuje w swoich murach usytuowany przy Rynku kościół Świętej Trójcy. Jak w archikatedrze św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście cudowny krucyfiks w kaplicy Baryczków, tak tutaj czczona jest od blisko trzystu lat cudowna figura Pana Jezusa Nazareńskiego – najstarszy zabytek hiszpańskiej kultury religijnej w Warszawie.

Obecność cudownego wizerunku na Solcu ma związek z osiedleniem się w Warszawie pod koniec XVII wieku sprowadzonego z Hiszpanii Zakonu Trójcy Świętej (trynitarzy), którego podstawowym charyzmatem była praca na rzecz wykupywania jeńców z niewoli. Hiszpańskie pochodzenie figury umieszczonej w ołtarzu wielkim w 1726 roku potwierdzają charakterystyczne cechy rzeźby, a przede wszystkim sam  jej temat – Jezus Nazareński Wykupiony – nawiązujący bezpośrednio do statuy Cristo de Medinaceli w madryckim kościele Kapucynów.

Ikonograficznie rzeźba przypomina przedstawienia Ecce Homo, na których Chrystus ma związane dłonie i cierniową koronę. Jednak nie tutaj należy szukać genezy madryckiego cudownego wizerunku. Okazuje się bowiem, że posąg Jezusa Nazareńskiego Wykupionego, pochodzący z drugiej lub trzeciej dekady XVII wieku i wykonany w drewnie przez anonimowego rzeźbiarza w jednym z warsztatów sewilskich (kojarzony najczęściej z twórczością Francisca de Ocampa lub też niekiedy Luisa de la PeÃąa), pierwotnie przedstawiał Zbawiciela z krzyżem na ramieniu, a więc klasyczną hiszpańską figurę procesyjną zwaną Jesús de la Pasión. Krzyż znajdujący się uprzednio na ramionach Jezusa być może zaginął podczas uprowadzenia posągu przez Maurów z zajętej w 1681 roku Mámory (San Miguel de Ultramar), afrykańskiej placówki należącej do Hiszpanii, dokąd według dokumentów przywieziono posąg jeszcze przed 1667 rokiem. Okaleczenie rzeźby mogło także nastąpić w trakcie późniejszej profanacji w Mequinez, gdzie według przekazów była podobnie jak inne chrześcijańskie wizerunki kultowe wleczona po ulicach miasta.

Dopiero jedna z redempcji hiszpańskich trynitarzy bosych, którym przewodzili Fez i Tetuán Miguel de Jesús María, Juan de la Visitación i Martín de la Resurrección, doprowadziła do wykupienia posągu Chrystusa wraz z szesnastoma innymi wizerunkami (oczywiście głównym celem redempcji było wykupienie ludności chrześcijańskiej popadłej w niewolę, w sumie 211 osób). Nie znamy kwoty, jaką zapłacono za statuę, istnieje natomiast legenda z XVIII wieku, wedle której figura miała być wykupiona za ilość złota odpowiadającą wadze rzeźby. Okazało się jednak, że w cudowny sposób po złożeniu posągu na szali wystarczyła do przeważenia tylko jedna moneta.

 Wszystkie odzyskane przedmioty przetransportowano przez Ceutę i Gibraltar do Madrytu, gdzie po trzydniowych uroczystościach w sierpniu 1682 roku w obecności króla Karola II umieszczono figurę Jezusa Nazareńskiego w świątyni zakonnej trynitarzy. Tam, w stolicy Hiszpanii, jest otoczona niezwykłą czcią aż po dzień dzisiejszy, a jej kult rozprzestrzenił się na inne kraje Europy. Dotarł także do Polski, dokąd zakon trynitarzy bosych został sprowadzony dzięki staraniom Jana Kazimierza Denhoffa – opata cystersów w Mogile i polskiego posła składającego w Rzymie zdobyczną chorągiew Mahometa po zwycięskiej odsieczy wiedeńskiej Jana III Sobieskiego.

 Pierwszymi trynitarzami, którzy przybyli do królestwa polskiego byli: o. Jan od św. Antoniego, o. Franciszek od Niepokalanego Poczęcia NMP – obaj profesorowie filozofii i teologii pochodzący z Kordoby, oraz brat Jan od św. Franciszka. Wyjechali z Madrytu w listopadzie 1684 roku i przez Rzym, gdzie polski rezydent J. K. Denhoff zapoznawał ich z obyczajowością Rzeczypospolitej, przybyli do Warszawy 22 maja 1685 roku. Nie od razu jednak dane im było założyć klasztor w stolicy. Najpierw zostali skierowani do Lwowa, ze względu na bliską granicę z Turcją, a przez to lepsze warunki realizacji charyzmatu zakonnego. Na kresach Rzeczypospolitej powstawały pierwsze domy trynitarzy, wraz z nimi szerzył się kult figury Jezusa Nazareńskiego, wszystkie klasztory starały się bowiem mieć w swych świątyniach kopię figury madryckiej uznanej za cudowną. Rychło więc pojawiły się one we Lwowie, Wilnie, Beresteczku, potem Łucku, Teofilowie, Kamieńcu Podolskim, Orszy i Brahiłowie. Niestety, jedynie nieliczne zachowały się do czasów współczesnych, wśród nich figura wileńska, która obecnie znajduje się w kościele Świętych Piotra i Pawła na Antokolu.

Już po trzech latach od założenia pierwszego domu we Lwowie trynitarze powrócili do Warszawy. Przez pięć lat ich świątynią był malutki kościółek przy ul. Zakroczymskiej, zburzony w 1832 roku przez budowniczych Cytadeli. Ostatecznie osiedli na Solcu, do czego przyczyniła się fundacja wojewody czernichowskiego Ottona Ferdynanda Falkerzamba i protekcja Marii Kazimiery. Ewangelik Falkerzamb był wojewodą czernichowskim, który  po poślubieniu Elżbiety Windischgraetz przeszedł wraz z całym domem na katolicyzm i z tego powodu jako wotum wdzięczności przyrzekł publicznie ufundować kościół trynitarzom, a ponieważ zwlekał z tym długo, całą sprawą zainteresowała się królowa, która wraz z małżonkiem była częstym gościem Falkerzambów. To ona pomogła znaleźć odpowiednie miejsce i sfinalizować transakcję. Legenda mówi, iż przychylność pary królewskiej dla zakonu trynitarzy nie była przypadkowa. Król bowiem urodził się w dzień Świętej Trójcy, w tym dniu odbyła się również jego elekcja i ślub z Marią Kazimierą.

Niestety pierwszą budowę kościoła na Solcu przerwał zbieg niesprzyjających okoliczności: śmierć głównego protektora, króla Jana III Sobieskiego, wybuch wojny północnej i grabieże Szwedów w latach 1701–1702, śmierć fundatora świątyni Ottona Falkerzamba w 1705 roku oraz zaraza, która nawiedziła Solec w 1708 roku, w wyniku czego zmarli wszyscy warszawscy trynitarze. Ich następcy przybyli do stolicy dopiero w 1712 roku, ale wysiłki związane z budową kościoła przerwał kolejny żywioł, tym razem powódź, która w 1713 roku zalała całe Powiśle. Do dzieła wznoszenia świątyni powrócił w latach 1721–1726 nowy przeor klasztoru o. Hieronim. Dzięki pomocy finansowej kanclerza Szembeka i spadkobierców Falkerzamba oraz biskupa kijowskiego Samuela Ożgi, a także tajemniczego Marona – rezydenta króla francuskiego przy dworze polskim, kościół na Solcu został w końcu zbudowany. Budowniczowie wzorowali się na kościele Świętej Trójcy z ul. Lope de Vega w Madrycie, a jego architektem był najprawdopodobniej sam Tylman z Gameren. W 1726 roku uroczystego poświęcenia świątyni dokonał bp Samuel Ożga, który był jednocześnie fundatorem sprowadzonej z Hiszpanii i zainstalowanej w ołtarzu głównym figury Pana Jezusa Nazareńskiego.

Solecka figura, realistyczna, z prawdziwymi ludzkimi włosami, ekspresyjnymi dłońmi, przygotowana na nakładanie ozdobnej szaty w zależności od święta i okresu liturgicznego, wykonana z drewna, ubrana na stałe w miedzianą tunikę pokrytą srebrem, z głową uwieńczoną cierniową koroną nabijaną ozdobnymi kamieniami, należy do najstarszych, a także największych i najpiękniejszych kopii statuy madryckiej. Zgodnie z tradycją za oryginałem przyjęła także tytuł Jezusa Nazareńskiego. Sam ten tytuł nie w pełni definiuje jednak typ ikonograficzny, z którym mamy do czynienia. Dopiero określenie ,,Wykupiony" wskazuje na jego oryginalność i niepowtarzalność. Plastycznie różnicę tę podkreśla zawieszony na piersiach Jezusa trynitarski szkaplerz z niebiesko-czerwonym krzyżem będący znakiem wykupienia. Właśnie jego obecność odróżnia to wyobrażenie od klasycznego ujęcia Ecce Homo. W Hiszpanii popularnością cieszyły się jeszcze dwie inne nazwy cudownego wizerunku: Cautivo – Niewolnik oraz Cristo de Medinaceli. Pierwsza była związana z historią figury, druga rozpowszechniła się w XIX wieku i miała związek z patronatem książąt de Medinaceli nad dawną świątynią trynitarzy, w której umieszczono cudowną figurę.

W 1727 roku z polecenia króla Augusta II rozpoczęły się prace przy budowie Kalwarii Ujazdowskiej, które potrwały do 1731 roku. Dozór nad Kalwarią został powierzony właśnie trynitarzom soleckim. W ten sposób przez Solec zaczął przebiegać szlak łączący Powiśle z drogą kalwaryjską kończącą się na pl. Trzech Krzyży, natomiast plac przed kościołem soleckim stał się miejscem spotkań pielgrzymów. Dzięki opiece królewskiej i licznym datkom w 1741 roku zakończono budowę drewnianego klasztoru, który stanął za kościołem. W 1744 roku warszawscy trynitarze uzyskali zgodę papieża Benedykta XIV na założenie Bractwa Trójcy Przenajświętszej. Pierwotnie bractwo miało wspierać działalność trynitarzy związaną z wykupywaniem niewolników z rąk tureckich, z czasem, gdy problem ten się zdezaktualizował, skupiono się na pracy charytatywnej, modlitwach za zmarłych oraz upowszechnianiu kultu cudownej figury Jezusa Nazareńskiego. Lokalizacja przy porcie rzecznym, dobre kontakty z miejscową ludnością, napływ pielgrzymów i nadanie trynitarzom przez królową Marię Józefę (żonę Augusta II) w 1754 roku prawa i obowiązku opieki "po wieczne czasy" nad pobliską Kalwarią Ujazdowską, sprawiły, że zakonnicy na stałe pozostali na Solcu mimo ciągłego zagrożenia powodziami, a także mimo atrakcyjnych propozycji przeniesienia się np. do pałacu księżnej Wiśniowieckiej przy ul. Królewskiej, gdzie miał stanąć nowy klasztor. Zamiast tego w 1772 roku położono kamień węgielny pod budowę murowanego klasztoru na Solcu. W dokumencie z 1777 roku opisującym śmierć brata Witusa, Czecha z Pragi,  znalazła się wzmianka o zamieszkiwaniu przezeń w nowym klasztorze. Ostatecznie prace ukończono w 1797 roku. Tak szybkie tempo budowy należy zawdzięczać przede wszystkim Ignacemu i Helenie z Kościelskich Ogińskim, których fundację uwieńczono na tablicy erekcyjnej: Pio effectuando desideria Illustrissimorum Ignatii et Helenae Oginsci…

Kolejny przełożony zakonu soleckiego – o. Józef od Świętych Apostołów – zdecydował o połączeniu budynku mieszkalnego z kościołem, czego dokonano w latach 1779–1782. Ostatecznie cały kompleks klasztorny ukończono przed 1790 rokiem. Oprócz kościoła i klasztoru z tyłu znajdował się cmentarz, obok zbudowano kostnicę i wieżę kościelną, z drugiej zaś strony, od południa, mieściły się zabudowania gospodarcze: stajnia, oranżeria, drwalnia, szopa i chlew, a całość zamykał piękny ogród. Do trynitarzy należały także dwa młyny poza terenem posesji – bliżej portu rzecznego.

Ten piękny, choć jak przystało na zakon trynitarzy skromny, obiekt klasztorny musiał być dla okolicznej ludności i przybywających na Kalwarię Ujazdowską pielgrzymów miejscem głębokiej modlitwy, o czym świadczą zapisy o cudach i łaskach, których tutaj doświadczano. Hiszpańskie tradycje związane z figurą, a wśród nich ubieranie w szaty (niegdyś z tyłu ołtarza znajdowało się nawet specjalne pomieszczenie, gdzie przechowywano szaty Pana Jezusa i przed uroczystościami z ceremoniałem ubierano figurę), a także rozmaite legendy przyczyniały się do szybkiego rozwoju kultu świętego wizerunku i przysparzały mu licznych czcicieli.

Tragiczne lata zaborów sprawiły jednak, że prężny zakon stoczył się na skraj ubóstwa. Zdecydowano się na sukcesywną wyprzedaż gruntów. Piękne ogrody powoli znikały z mapy Powiśla, a w końcu zaistniała nawet konieczność wynajęcia części klasztoru (na magazyn wyrobów górniczych dla miasta).

Nie sposób dotrzeć do wszystkich wydarzeń i cudów, jakie miały miejsce przed cudownym wizerunkiem w soleckim kościele. Właśnie tutaj w 1830 roku od podpalonego browaru znajdującego się naprzeciwko kościoła Świętej Trójcy rozpoczęło się powstanie listopadowe. Wielość powodzi, przemarszów wojsk, zniszczeń wojennych, przyczyniła się do zatarcia większości świadectw doznanych tutaj łask i rozgrabienia wotów. Nie ma już w Warszawie zakonu trynitarzy, który uległ kasacie po powstaniu styczniowym 1863 roku. W jego miejsce powiślańska parafia, której pierwotnie patronowała św. Barbara, jedna z najstarszych parafii w mieście, przeniesiona z powodu powodzi w 1594 do Ujazdowa, gdzie również uległa kasacie w 1818 roku, została decyzją władz diecezji warszawskiej w 1864 roku wznowiona jako parafia Świętej Trójcy i przejęła kościół oraz część zabudowań potrynitarskich, wracając tym samym na Solec. W ten sposób zakonny kościół został w jeszcze większym stopniu udostępniony wiernym i stał się świątynią parafialną. W tym czasie wzdłuż całego Powiśla, od mostu Kierbedzia do rogatki Czerniakowskiej mieszkało już około stu tysięcy katolików należących do trzech parafii: św. Jana, św. Antoniego i Świętej Trójcy. W dzielnicy przeważała uboga ludność robotnicza, której obce były oświata i życie kulturalne, przez co miejsce to uchodziło w oczach warszawiaków za "gorsze", jednak religia odgrywała bardzo istotną rolę w życiu mieszkańców Powiśla i to nie tylko w niedzielę i święta, ale także na co dzień, jak zauważył Stefan  Żeromski w Dziennikach (Warszawa 1965, t. 4 , s. 317): "Poszedłem kiedyś na ulicę Książęcą, Ludną, Solec, aby przyjrzeć się temu miastu. Było południe. Z fabryki lokomotyw, gazu świetlnego, z fabryki chemicznej, z młynów parowych, z fabryk odlewów – dają się słyszeć świstaki, dzwonki. Z fabryk wysypują się tysiące robotników. Na ulicach robi się ludno niby w czasie pożaru: biegną wszyscy, popychają się, spieszą. Ich olbrzymie mięśnie, szerokie twarze, wielkie ręce, szerokie ramiona, żywe, bystre, przenikające oczy, niebieskie bluzy – zlewają się w jedną masę. Jest to bezlitosny zastęp, ludzie żelaza. Hasłem ich: jeść. Treścią: pracować. Gdy tak biegną – z kościoła Trynitarzy daje się słyszeć dzwon na Anioł Pański. Wtedy tłumy zwalniają kroku, z głów, niby z powiewem wichru, znikają czapki – usta szepcą modlitwę. Starsi klękają pod morem. (…) Spróbujcie tym ludziom zabrać religię!"

 W takiej rzeczywistości łatwiej przyszło parafii wziąć na siebie oprócz typowej pracy duszpasterskiej również bardzo odpowiedzialne zadanie organizowania działalności dobroczynnej, społecznej i wychowawczej na rzecz społeczności Powiśla. Parafia Świętej Trójcy była jedną z pierwszych w Warszawie i w kraju, która aktywnie podjęła inicjatywę ks. Marcelego Godlewskiego ("ojca robotników"), zakładając w 1906 roku koło Stowarzyszenia Robotników Chrześcijan, zorganizowała bibliotekę, czytelnię, popularyzowała prasę katolicką, inicjowała życie kulturalne i towarzyskie (odczyty, zabawy, gry, koncerty, wycieczki). W 1884 roku przy ul. Solec 34  s. Anna Kobylińska zapoczątkowała przytułek św. Franciszka Salezego, wynajmując na ten cel mieszkanie, w którym umieściła 6 staruszek. W niedługim czasie udało się uzyskać fundusze i urządzić kilka następnych mieszkań dla blisko 70 kobiet. Na przełomie lat 80. i 90. XIX wieku Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności uczyniło z Zakładu św. Franciszka Salezego swój oddział. Wobec ogromu potrzeb postanowiono wybudować na ten cel nowy budynek przy ul. Solec 36, którego fundatorami było wiele znamienitych osób, m.in. Jan Bloch, ordynat Zamoyski, Aleksandra Weyssenhoffowa, Leon Leval, Konstanty i Antonina Rudzcy, Wilhelm Rau, Leopold Kronenberg. Plany obiektu bezinteresownie wykonał Władysław Marconi, a Wojciech Gerson ofiarował......

Offline zmisiek

  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 277
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 26, 2007, 03:52:09 pm »
Tak to wyglądało ok. 1916 roku


Offline snecz

  • Global Moderator
  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 636
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 26, 2007, 05:25:43 pm »
Wiedziałem, że już gdzieś i to całkiem niedawno widziałem to zdjęcie...jakieś zagadki, kłizy...  ;)

Musiałem przeczytać Twój opis na Stroroom WERTTREW'a żeby się zorientować jak umiejscowić to zdjęcie  :)

Super  :)

Offline zmisiek

  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 277
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 26, 2007, 09:21:48 pm »
Przestań, bo czuję się głupio.
To było to co miałem pod ręką, ale teraz "BÓJ SIĘ" ... ;)

Offline snecz

  • Global Moderator
  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 636
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #4 dnia: Styczeń 26, 2007, 11:47:19 pm »
czekam na więcej  :)

Offline Levittoux

  • Global Moderator
  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 165
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 29, 2007, 09:16:05 am »
Widok okolic rynku


« Ostatnia zmiana: Lipiec 29, 2020, 08:03:38 pm wysłana przez powisle.waw.pl »

Offline zmisiek

  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 277
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 29, 2007, 12:51:05 pm »
Tak to wyglądało po Powstaniu




Offline zmisiek

  • Bohater Forum
  • *****
  • Wiadomości: 277
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Rynek solecki i kościół Św. Trójcy oraz kawał cennej historii...
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 29, 2007, 12:53:59 pm »
A tak wyglądała Wilanowska 1