Ojej:) Nie liczyłam na tak szybki odzew! dziękuję, sprawdzę PKO, natomiast jeżeli chodzi o spółdzielnie, to z doświadczenia wiem, że jeżeli nie jestem Krystyna Janda, to będą mnie odzyłać w nieskończoność, już próbowałam na Pradze, gdzie przecież jest mnóstwo takich miejsc. Nie dziwię się, że nikomu nie zależy na tym, żeby przeglądać papiery albo łazić po lokalach i szukać przestrzeni na jakiś teatrzyk.
No, ale będę próbowała jeszcze. Myślę, że fajnie by było, żeby na Powiślu też się zadziało coś scenicznie, bardziej offowo... Sam spektakl to podróż w dzieciństwo, rzecz dzieje się na strychu, gdzie ożywają wspomnienia, przedmioty, obrazy. Dlatego tak wazny jest klimat miejsca. Gdyby coś komuś wpadło do głowy, to koniecznie tu pisać:)
pozdrawiam!