Pozdrowionko sianownemu kawalerstwu i damom przecudnym bucham w mankiecik. Zwiodła mnie tu Ania S, która kanciarstwo wszem i wobec uprawia kit wciskając, że jest z Powiśla... a nie prawda, bo jest z Cierniakowa. I znakiem tego sianownie zebrana publiczność w niejasność co do przedmiotu dyskusji jest wprowadzona. Jakom więc zoczył, że się największych cwaniaków w dentkie czarnom robi, tako mnie krew zalała i zrazu prostuję.
A co do Kasi sianownej, co to była do 41 szkoły chodziła podlotkiem jeszcze będąc, tośmy się znakiem tego, pewnie nawet na przerwach widzieli. I Brandtową, co nas polskiego uczyła i Ochnikową co to do biologii wkuwania zapędzała, pewnie pani sianowna jeszcze we wspomnieniach trzyma. Czterdziesta pierwsza to charakterna była szkoła i kto ją ukończył ten jakby szkołę sawułarwyrwu przeszedł. Dziw mnie więc nie bierze, że sianowna pani Kasia gdzieś po świecie się wyciera chlubę naszemu hejmatowi przynosząc aniżeli siedzieć tu na posterunku i przypatrywać się eksperymentom urbanistycznym jakie na zdrowym ciele Powiśla naszego kochanego władze odnośne wykonują.
Szacuneczek więc i rączki całuję, tym bardziej, że dziś święto pań przecudnych.
Cezar