Przez długi okres czasu zastanawiałem się czy mam prawo mówić o Powiślu Warszawy tylko dlatego , że urodziłem się na Powiślu i przeżyłem okres od urodzenia w 1938 roku do 1944 r. i przez całe Powstanie Warszawskie do 22 września .
Miałem zaledwie sześć lat z kawałkiem. Cały czas przebywałem z Rodzicami zarówno w chwilach zwykłego życia w rodzinie jak i w chwilach niebezpiecznych, tragicznych – ekstremalnych.
W pamięć moją wbiły się takie sytuacje – wydarzenia , które pozostawiły nie zatarty ślad.
Miałem z kim konfrontować moje okruchy wspomnień.
Po Powstaniu Warszawskim zostały w ponad 90 % w rodzinach naszych samotne kobiety z dziećmi – mężczyźni , ojcowie, wujowie ,dziadkowie bracia – zginęli w czasie PW lub już w czasie okupacji niemieckiej. Zginęli na Warszawskim Powiślu bądź to jako cywile , bądź to jako żołnierze powstania . Chociaż pojęcie takie ( w moich rozważaniach) jest nie ścisłe – dzielące pełnosprawnych ludzi na cywilów i powstańców. Zarówno kobiety jak i mężczyźni chociaż nie występujący pod sztandarami zgrupowań – brali w różny sposób udział w walce z okupantem , wspierając powstańców .
Jest ciągle trwający okres opowiadań i wspomnień o tych tragicznych chwilach , które przeżyli moi bliscy w czasie Powstania Warszawskiego. Odchodzą bliscy ,którzy przy każdym spotkaniu rodzinnym wspominali tamten czas. Słuchaliśmy z uwagą. Niewielu z nich dożyło chwili rozwoju techniki i możliwości kontaktów z innymi ludźmi poprzez portale dyskusyjne . Szkoda ale to już minęło 68 lat. My dawne dzieci Powstania jesteśmy też już babciami i dziadkami . Czy więc mamy prawo mówić o tamtych czasach – publicznie?
Załączam Wyrazy Szacunku i Pozdrawiam
Andrzej Dubielecki „Powiślak”
Warszawa listopad 2012 r.