W 1939 r zacząłem „szlifować” bruki Powiśla . No powiedzmy pod kontrolą Matki lub Ojca.
Trudno mi to udowodnić a tę informację opieram na jedynych dwóch zdjęciach, które wykonał nam latem 1939 r. znajomy zamieszkujący w tym samym domu (Solec 1) Zdjęcia te ocalały z wojny bo były w posiadaniu mojej Ciotki mieszkającej na Pradze.
W wspomnieniach o okupacyjnym Powiślu do chwili obecnej nie natknąłem się na zdjęcia, które ukazywały by rejon mojego zamieszkania tzn. budynek Solec 1 , Port Czerniakowski z murem wzdłuż części Solca lub budynek słynnej „Bursy” róg Łazienkowskiej i Czerniakowskiej.
Może się mylę ale można to również wytłumaczyć tym ,że posiadanie aparatu fotograficznego przez ludzi Powiśla było wyjątkiem a już fotografowanie ulic nie było popularne . W Śródmieściu tak.
Na 1 – szym zdjęciu – w głębi widać mór Portu Czerniakowskiego .
Na 2-gim zdjęciu w głębi po prawej stronie – „Bursa” róg Łazienkowskiej.
Wiem z bardzo częstych rozmów i opowiadań Mamy , oraz opisów historycznych ,że krótko trwał okres tej beztroski . Wybuchła wojna a w następstwie zajęcie Warszawy przez okupanta Niemieckiego .
Są w całym życiu człowieka, nawet w tym małoletnim takie chwile w których wybuchało się płaczem ,kryło z lękiem i przerażeniem , szeroko otwartymi oczami patrzyło na łzy matki i tragedie , które działy się w okuł nas – nie rozumiejąc , nie pojmując dlaczego. Miałem już 5 lat. Te drastyczne wydarzenia z końca okupacji i Powstania Warszawskiego przy których byłem, które dotykały moich rodziców ale i mnie wbiły się w pamięć „okruchami wspomnień” Po wojnie z braku mieszkań utraconych w czasie P.W. w jednym mieszkaniu zamieszkiwało kilka rodzin. Wtedy wieczorne opowiadania o przeżyciach w okupacyjnej i powstańczej Warszawie były codziennością.
W takich chwilach wsłuchiwałem się i kojarzyłem niektóre fakty i przywoływałem wówczas to co ja zapamiętałem. Pytałem : czy tak było ?
Opowiem za tym co wydarzało się w mojej rodzinie na Warszawskim Powiślu.
Ojciec często wychodząc z domu nie mówił gdzie się udaje .
Pewnego dnia w okupację przyszedł do naszego domu kolega ojca i zawiadomił Mamę że Tata został aresztowany przy Placu Trzech Krzyży. Najbliższa Rodzina podjęła starania żeby dowiedzieć się w jakich okolicznościach został aresztowany i gdzie przebywa. Jak można Go ratować ? Znajomy – polski „granatowy policjant” pomógł . Ojciec przebywał w areszcie śledczym na ul. Skaryszewskiej na Pradze. Przewieziony następnie do budynku Gestapo w Al. Szucha. Był oskarżony o przewóz rykszą broni. Policjant załatwił ,że Mama zemną uzyskała widzenie z ojcem.
Wyższy oficer niemiecki żądał wysokiej opłaty za ewentualne uwolnienie ojca. Rodzina zebrała żądaną kwotę a Mama za jakiś czas przy spotkaniu na mieście z tym oficerem (wraz zemną bo tak było bezpieczniej) wręczyła mu kopertę. Obiecał ,że Ojciec około godz. 12-tej za dwa dni przyjedzie do domu tramwajem Nr.2. Obietnicy dotrzymał. Ojciec nie powiedział Mamie wszystkiego –tyko to , że była to prowokacja lub czyjś donos. Pamiętam to spotkanie z Tatą w areszcie Gestapo na Szucha bo trzymał mnie na kolanach i był bardzo zarośnięty. Pamiętam to, że stałem w oknie z Mamą i czekaliśmy na Jego powrót. Ojciec powrócił – tak jak obiecał oficer Niemiecki.
Staram się cyklicznie opowiedzieć o losach mojej rodziny – Powiślaków.
Warszawa dn. 12.11. 2012r.
Z pozdrowieniami
A. Dubielecki
Pana wspomnienia z Powisla sa bescenne. Moi rodzice stracili dom i ja urodzilam sie wkrotce po wojnie w Milanowku. Jestem Dubielecka z domu ale mieszkam daleko od kraju. Moja rodzina Dubieleckich byla bardziej zwiazana z Wola i okolicami Warszawy. Moje dziecinstwo bylo wypelnione mojej rodziny wspomieniami z okresu wojny. Niestety nikt nie przlal ich na papier. Dziekuje za pan to zrobil o Powislu. Jestem ciekawa czy rodziny z Powisla i Woli maja te same korzenie.
Pozdrawiam
Maria Dubielecka Maund